Mnie także złapał wirus...
Aspiryna nie pomogła, a tętno tak wysokie choćbym przebiegła 1000 metrów.
Do tego wszystkiego kaszel i chrypa, nie wspominająć już o temperaturze...
Ogólnie czuję się bardzo źle.
Ale koniec narzekania.
Ten poranek był niesamowicie miły.
10;25 mama woła tak jak zwykle: Monika wstawaj!
Brat pospieszył mnie przywitać, słysząc, że w ogóle żyje.
Wgramolił się do mojego łóżka i ścisnął moje nogi.
-Moniiiiiiisia !
-Nie rób tak, wszystko mnie boli.
-Przepraszam. Mmmm... Monisia-
Pogłaskał mnie po nogach, przytuł się do nich i pocałował je...
Ach... On jest taki miły i słodki. On jak mało kto potrafi rozbawić mnie do łez...
Jak widać, we własnej osobie Ja i w piżamie.
1 komentarz:
z takiego Marcinka wyrośnie wspaniały mężczyzna, który być może zapobiegnie staczaniu się tegpo podgatunku, które obserwujeMy ostatnio!
take care of yourself (us!) ;D
gettin' better Honey!
Luv Ya ;********
Prześlij komentarz