czwartek, 2 października 2008

A co dziś ?

Ano dziś był magiczny dzień. Miał jakąś taką intrygującą aurę.
Zaczęło się już w nocy.
Przedziwny sen... 
Rano, pomimo tego, iż krótko spałam, byłam wypoczęta i odprężona.
I taka też poszłam do szkoły.
W szkole planowo: dwie lekcje matematyki, geografia i biologia.
Pierwsza przerwa w towarzystwie chłopaków. Na lekcji jeszcze dostali od nas, w ramach trzydniowego dnia chłopaka, koszulki z napisem, a raczej "wyznaniem":
"We love ...".
Druga przerwa upłynęła mi prawie w całości w bibliotece, bo tam przed geografią to kolejka jak za komuny.

A na samej geografi:

-przesiadka  pomiędzy Zuzę  złą i Brata

-rozwinięcie map i planów (trochę ciasno było, ale wśród swoich :)

-wpis na emolistę (lista obecności, która krąży po klasie)

-wytypowanie do oddania zadania domowego-wybranie atrakcyjnej działki (czytanie mapy)

-planowanie wycieczki

-oddanie zeszytu do oceny

-piątka za moje odpicowane diagramyTrzecia przerwa

- odpoczynek, nogi na podnóżku i mleko zagęszczone w tubce.

Biologia, a zaraz po niej wyprawa do sekretariatu w celu złożenia papierów.

Zapisałam się na kursy językowe.

Przed szkołą motyl usiadł na moim ramieniu...

Spacer z M. i podarowanie mi róży...

Rozmowa z tajemniczym Panem T.

Miało być zdjęcie, ale nie ma już czasu... Może jutro dołącze...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

hmm Panem T... ale to tajemniczo zabrzmiało... :)